Historia Rajdu Dolnośląskiego


Jeden z kultowych rajdów mistrzostw Polski. Choć w mistrzowskich kalendarzu pojawiał się i znikał, jego historia liczy już ponad pół wieku. Kiedyś rozgrywany latem (i to w kilku różnych miesiącach), potem wiosną, następnie w zimie, a obecnie jesienią. Niezmiennie ciekawy, trudny i emocjonujący.

Debiut w latach 50.

Pierwsza edycja rajdu odbyła się w 1957 roku, gdy mistrzostwa Polski dopiero raczkowały w formule podobnej do tej, w jakiej rozgrywane są obecnie. Zaledwie dwa lata wcześniej wprowadzono cykl mistrzowski, na które składały się rajdy-eliminacje. Nie było jeszcze tego, co dziś nazywamy klasyfikacją generalną, a zwycięzców wyłaniano w poszczególnych klasach. Premierowy Rajd Dolnośląski wystartował latem, dokładnie 6 lipca. Miał charakter zjazdu gwiaździstego z Poznania, Łodzi i Katowic do Wrocławia. Następnie trasa wiodła z Wrocławia do Jeleniej Góry.

Pierwszym organizatorem zawodów był jeszcze Automobilklub Dolnośląski. Pierwszych zwycięzców było aż dziewięciu, wyłoniono też najlepszą ekipę w klasyfikacji drużynowej. Co ciekawe, aż sześciu najlepszych kierowców w swoich kategoriach na mecie w Jeleniej Górze sięgnęło potem po analogiczne tytuły w mistrzostwach Polski (byli to: Walerian Waryczewski, Kazimierz Osiński, Stanisław Wierzba, Ksawery Frank, Władysław Paszkowski i Henryk Olszewski).

Po debiucie w cyklu mistrzowskim, w kolejnych latach rajd przesuwano w kalendarzu RSMP. Najpierw na sierpień, potem na czerwiec, znów lipiec i maj. W 1959 roku na liście startowej imprezy można było znaleźć nazwisko m.in. Sobiesława Zasady. 29-letni wtedy zawodnik rodem z Dąbrowy Górniczej odniósł swoje pierwsze z wielu zwycięstw na Dolnym Śląsku. Wygrał rywalizację w klasie V, prowadząc Simcę Aronde. Później, niemal co roku przywoził z Wrocławia kolejne sukcesy (w sumie osiem zwycięstw).


Rajd Dolnośląski słynie z malowniczych tras (fot. Arkadiusz Bar).

Rajd Dolnośląski, czyli pokoju i przyjaźni

W latach sześćdziesiątych co roku na starcie zawodów zjawiało się ok. 50 załóg z całej Polski. Od 1966 roku w organizacji rajdu uczestniczył budowany od podstaw Automobilklub Ziemi Kłodzkiej, powstały początkowo jako delegatura AK Dolnośląskiego. W 1970 roku trasa imprezy liczyła rekordowe 1203 km, w tym cztery odcinki specjalne, dwie próby szybkości górskiej oraz jedną próbę szybkości płaskiej, zwrotności oraz hamowania. Gdy pięć lat później do Wrocławia zjechało się prawie 80 czołowych polskich ekip, nikt nie przypuszczał, że na kolejną edycję rajdu trzeba będzie czekać niemal całą dekadę.

W 1976 roku mistrzostwa Polski ominęły cały Dolny Śląsk, wróciły do tego regionu dopiero dwa lata później dzięki Rajdowi Elmot. Dolnośląski budził się do życia powoli – w 1982 roku reaktywowano go jako Rajd Pokoju i Przyjaźni, z bazą we Wrocławiu. Trasa liczyła 734 km i 18 odcinków specjalnych. Wygrał późniejszy mistrz Polski, Andrzej Koper, pokonując całą kompanię kierowców radzieckich i bułgarskich. Mimo kryzysu paliwowego i napiętej sytuacji w kraju, w 1983 roku do skutku doszła kolejna edycja zawodów, w których tym razem bezkonkurencyjny był Marian Bublewicz. Potem jednak impreza znów zniknęła z cyklu mistrzostw kraju. Na dwa lata.

Wielkie sukcesy i tragedia Bublewicza

W 1985 roku Dolnośląski powrócił jako rajd zimowy. Mimo styczniowych śniegów, mrozów, problemów z przygotowaniem trasy i organizacją całej imprezy, ta udała się przyzwoicie, a wszystkie trudy kibicom i działaczom kłodzkiego automobilklubu zrekompensowała emocjonująca walka o zwycięstwo Bublewicza z Koprem. Wygrał „Bubel”, który w kolejnych latach dokonywał na trasach Dolnego Śląska rzeczy niezwykłych. Ale jedna z nich okazała się dla niego koszmarnie pechowa.

Dziś takie rzeczy rzadko zdarzają się w wielkich rajdach: Bublewicz wygrywał każdą z pierwszych sześciu edycji nowych zimowych zawodów w kalendarzu RSMP. W tym czasie sięgnął też po swoje trzy z siedmiu mistrzowskich tytułów. W 1991 roku jego hegemonię przerwał Paweł Przybylski i… awaria samochodu. Bublewicz powrócił na pierwsze miejsce w kolejnych zawodach, a na koniec sezonu świętował kolejne mistrzostwo Polski. Aż nadszedł rok 1993.

20 lutego, podczas 9. Zimowego Rajdu Dolnośląskiego, na odcinku specjalnym Orłowiec-Złoty Stok Ford znakomitego kierowcy wypadł z zakrętu i uderzył w rosnące z prawej strony pobocza drzewo. Pilot z ciężkimi obrażeniami wydostał się przez rozbitą szybę, ale kierowca został zakleszczony ze wszystkich stron. Nie pomogła desperacka akcja ratunkowa prowadzona przez kibiców. Profesjonalna pomoc przyjechała po czterdziestu minutach, o wiele za późno. Okazało się, że organizator zawodów nie zapewnił odpowiedniego zaplecza medycznego. Śmierć Bublewicza była ciosem dla całego środowiska rajdowego w Polsce.


Techniczne odcinki Rajdu Dolnośląskiego to wyzwanie dla zawodników i frajda dla kibiców (fot. Arkadiusz Bar).

Ostatnie problemy i powrót do RSMP

Od następnego sezonu Rajd Dolnośląski nie był już rajdem zimowym – przeniesiono go na połowę października, by zamykał cykl mistrzowski. Niestety, później impreza znów zmagała się z problemami. W 1995 roku w ogóle się nie odbyła. Rok później wrócił pomysł, by rozgrywać ją zimą i tak do skutku doszedł X. Zimowy Rajd Dolnośląski, wygrany po raz pierwszy przez Krzysztofa Hołowczyca (późniejszego mistrza Polski). W 1997 roku zawody na trzy lata zyskały status eliminacji Mistrzostw Europy Centralnej FIA (znów najlepszy był Hołowczyc), natomiast od kolejnego sezonu organizację rajdu w całości przejął Automobilklub Ziemi Kłodzkiej.

W poprzedniej dekadzie impreza nie uniknęła kolejnych turbulencji. Po edycji w 2002 roku, wygranej przez Janusza Kuliga (jego pierwsze i jedyne zwycięstwo na Dolnym Śląsku), znów czekała ją przymusowa przerwa. Powodów było kilka. Przede wszystkim kłopoty ze zgodą na używanie opon z kolcami na drogach publicznych. Nie było też tajemnicą, że rajd w warunkach zimowych wiąże się nie tylko z dodatkowymi kosztami w przygotowaniu go, ale znacznie uszczupla finanse kierowców, którzy muszą specjalnie przygotować samochód do startu na trudnej nawierzchni, w dodatku w momencie, gdy dopiero dopinają budżet na cały sezon. Mimo starań (zawody próbowano przesunąć na wiosnę; w 2005 roku nie uzbierano pieniędzy potrzebnych do zorganizowania rajdu; rok później w fatalnym stanie były drogi, na których miała być wytyczona trasa), Dolnośląski znów wypadł z kalendarza RSMP. Na szczęście, po raz ostatni.


Oponeo Motorsport podczas Rajdu Dolnośląskiego w 2012 roku.

Sezon 2007 był dla dolnośląskiego klasyku etapem przejściowym: impreza nie odzyskała jeszcze statusu rundy mistrzostw Polski, ale odbyła się jako eliminacja Pucharu PZM. Rok później sytuacja wróciła do normy: w Kotlinie Kłodzkiej znów można było usłyszeć ryk silników najlepszych samochodów i zobaczyć najlepsze załogi w kraju. Z jedną różnicą – tym razem rajd przesunięto na październik. W ostatnich latach aż trzykrotnie najszybsza na Dolnym Śląsku była załoga zagraniczna: trzy wygrane na cztery starty odniósł Francuz Bryan Bouffier (lata 2008, 2010 i 2011). Do rekordzistów imprezy sporo mu jeszcze brakuje. Na dolnośląskiej liście zwycięzców wszechczasów wciąż niezagrożeni są ex-aequo: Marian Bublewicz i Sobiesław Zasada (po 8 triumfów w rajdzie).

hd-wideo

See video