II runda RSMT Mini-Max 2012 - relacja
rally, 04/16/2012 - 12:09
Druga runda Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Torunia miała bardzo zaskakujący przebieg. Zmienne i trudne warunki, które panowały na trasie sprawiły uczestnikom sporo problemów, ale zacznijmy od początku…
W zawodach wystartowały tradycyjnie dwie załogi OPONEO MOTORSPORT: Dariusz Topolewski / Filip Biesek i Arkadiusz Kocemba / Seweryn Rutkowski (obie pary jechały samochodami Opel Astra GSI).
Załoga Topolewski / Biesek od samego początku narzuciła doskonałe tempo. Przed nimi jechał tylko Mirosław Witkowski w 400-konnym Mitsubishi Lancerze. O świetnej formie naszych zawodników świadczy fakt, że w dużo słabszej, 150-konnej Astrze na większości odcinków byli wolniejsi o zaledwie kilka sekund, a na próbie sportowej nr 8 wygrali z obrońcą tytułu rajdowego mistrza Torunia (zajęli wówczas 2. miejsce, a M. Witkowski był trzeci)!
Przez większość prób nasza załoga plasowała się na 2-3 miejscu w generalce, tocząc zaciętą walkę z klubowym kolegą Michałem „Cinasem” Głogowskim (Opel Astra), który także jechał bardzo dobrze –zwycięstwa w 8. i 10. próbie.
Pogoda tym razem nie rozpieszczała zawodników.
Dostosowanie opon do panujących warunków
Nieprzewidywalność pogody wymusiła na naszej załodze kilka prób dostosowania opon do nawierzchni.
Filip Biesek: Na pierwszym odcinku mieliśmy zamontowane semi-slicki. Po opadach deszczu na przód założyliśmy opony deszczowe marki Fedima, które spisywały się bardzo dobrze. Gorzej było z tyłem samochodu, na którym zostały semi-slicki. Z tego powodu na dohamowaniach strasznie nami rzucało. Po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy się założyć na tył zwykłe zimówki, które w tych warunkach spisały się super.
Niestety na 7. próbie nasi zawodnicy mieli pecha. Wypadli z trasy, a przy próbie powrotu zakopali się i nie dojechali do mety odcinka. Skutkiem było otrzymanie tak zwanej „taryfy”, czyli czasu najgorszego zawodnika w swojej klasie plus jednej minuty. Po raz kolejny okazało się, że rajdy są bardzo nieprzewidywalne…
Filip Biesek: Na jednym z ciasnych nawrotów zgromadziło się dużo piasku i błota. Nasze opony nie były do końca przystosowane do takiej nawierzchni i siła odśrodkowa wyrzuciła nas z trasy. To nie było jednak najgorsze. Przy cofaniu auto się zakopało. Od razu wysiadłem z auta i wspólnie z członkiem obsługi technicznej imprezy próbowaliśmy wypchnąć samochód na drogę. Niestety nieskutecznie. Przez ten wypadek zajęliśmy miejsce w środku stawki, a była duża szansa na podium.
Załoga D. Topolewski / F. Biesek zajęła ostatecznie 18. miejsce w generalce i 8. w klasie 3.
W ciągu zawodów nasz zespół wielokrotnie musiał dostosowywać opony do warunków panujących na torze.
Walka z korektorem
Nasza druga załoga, A. Kocemba / S. Rutkowski, jechała przez cały rajd dobrym i stabilnym tempem. Ostatecznie, z powodu problemów technicznych, zajęła 17. miejsce w klasyfikacji generalnej i 7. w klasie 3.
Arkadiusz Kocemba: Ostatni toruński Mini-Max okazał się dla nas festiwalem zaskakujących niespodzianek i to raczej tych z gatunku nieprzyjemnych. Wcześniej wiedzieliśmy już o zmianie trasy, więc planowaliśmy położyć duży nacisk na dokładny opis odcinków. Odwrócony kierunek przejazdów okazał się sympatycznym urozmaiceniem w stosunku do rutyny pokonywania odcinków na ostatnich imprezach w 2011 i 2012 roku.
Pod koniec jazd zapoznawczych zaczęła się psuć pogoda i popadujący wiosenny deszczyk towarzyszył nam już do końca Mini-Maxa. Zaczęliśmy zmieniać opony, żeby dobrać je jak najlepiej do nawierzchni, która zrobiła się nagle śliska, a w niektórych miejscach pojawiło się nawet błoto. Nie obyło się bez wypadnięcia na łuku, właśnie na błocie z lądowaniem parę milimetrów od pnia drzewa – podniosło nam to ciśnienie, ale tylko tyle na szczęście. Auto nie ucierpiało wcale. Po kilku próbach najlepszą przyczepność okazały się zapewniać zimówki i takie opony już zostawiliśmy do końca zawodów.
Podczas zawodów naszych zawodników spotkało kilka nieprzyjemnych niespodzianek.
Nie przyszło nam długo się cieszyć z poprawianych czasów po wjeżdżeniu się w śliską nawierzchnię – nagle padł nam korektor siły hamowania. Padł spektakularnie, bo na początku trójkowego zakrętu podcinając nam tył jak na ręcznym, co skończyło się obrotem o 180 stopni na wyjściu z zakrętu. Parę sekund na wygrzebanie się i powrót do przyczepności, ale ten odcinek pod względem czasu już był stracony. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że do końca przejazdów nie będziemy już mieli normalnych hamulców. Okazało się, że korektor (nowy) nie działa i już nie zadziała. Po interwencji serwisowej sytuacja leciutko się się poprawiła – mogliśmy w miarę skutecznie się dohamowywać, ale często po długim hamowaniu przez chwilę blokowały nam się koła tylnej osi. Auto zachowywało się wówczas dość zabawnie, nieco przypominając na łukach jazdę z trolleyami. Nie trzeba podkreślać, że nasze przejazdy straciły znacznie na dynamice, jechaliśmy bardziej „na okrągło”, wkalkulowując w każde hamowanie konieczną za chwilę kontrę w walce z uciekającym tyłem. Bardzo sympatyczny trening panowania nad poślizgami, ale na wynik trudno w takich warunkach liczyć – trzeba po prostu dojechać do mety nie wypadając z drogi.
Kłopoty z korektorem siły hamowania przeszkodziły załodze Kocemba / Rutkowski w uzyskaniu dobrego wyniku.
Seweryn Rutkowski: Ogólnie zawody oceniam na plus. Atmosfera była jak zawsze sympatyczna, a organizacja stała na wysokim poziomie. Jedynie przerwy pomiędzy startami poszczególnych zawodników mogły być krótsze. Było też trochę walki z oponami i korektorem siły hamowania, ale poza tym jechało się dobrze.
Świetny wynik Michała Głogowskiego
Najlepszy w klasie okazał się wspomniany wcześniej Michał „Cinas” Głogowski z LKT „Wyczół” Gościeradz. Zawodnik ten zajął również 2. miejsce w ogólnej klasyfikacji. Na jego prawym fotelu zasiadł Krzysztof Siuda. Załoga Głogowski / Siuda po raz kolejny pokazała (4. miejsce w poprzedniej rundzie), że będzie liczyć się w walce o czołowe pozycje w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Torunia 2012. Klubowa walka pomiędzy zawodnikami „Wyczóła” zapowiada się niezwykle ciekawie i z pewnością doda smaczku rywalizacji w ramach RSMT.
Warto także wspomnieć, że Cinas pomaga innemu członkowi zespołu OPONEO MOTORSPORT w przygotowaniach do startów w RSMP. Marcin Gagacki korzysta z pomocy kolegi przy ustawianiu geometrii kół w swojej rajdówce.
Wyniki pierwszej próby sportowej zostały anulowane z powodu problemów z właściwym pomiarem czasu niektórych załóg. Takie rozwiązanie było najbardziej sprawiedliwe dla wszystkich, nikt nie został tym samym pokrzywdzony.
Michał "Cinas" Głogowski zajął drugie miejsce w generalce i pierwsze w klasie 3.
Pierwsza dziesiątka w zawodach
1. Witkowski Mirosław / Witkowski Dawid (Mistubishi Lancer EVO IX) - A. Toruński
2. Głogowski Michał / Siuda Krzysztof (Opel Astra) - LKT "Wyczół" Gościeradz
3. Lubieński Oskar / Kuraśkiewicz Łukasz (Honda Civic) - A. Toruński
4. Guranowski Michał (VW Polo) - A. Toruński
5. Jędrzejczak Daniel / Miszewski Andrzej (Honda Civic) - A. Toruński
6. Fałdowski Paweł (Nissan Sunny) - A. Bydgoski
7. Mikołajski Jacek / Mikołajski Marcin (Peugeot 106) - A. Toruński/TGR*
8. Erdmann Maciej (Renault Megane) - A. Bydgoski
9. Lewandowski Maciej / Kaleta Damian (Peugeot 106) - A. Toruński//TGR*
10. Kozieł Krzysztof (Renault Clio) - A. Toruński//TGR*