40. Rajd Świdnicki - relacja ze startu naszego zespołu
rally, 04/23/2012 - 10:53
40. Rajd Świdnicki-Krause za nami. Załoga OPONEO MOTORSPORT Marcin Gagacki / Marcin Bilski (Mitsubishi Lancer EVO IX) zajęła w nim wysokie 14. miejsce w generalce i 6. miejsce w klasie 3.
Sam przebieg rywalizacji był dla naszych zawodników wielką niewiadomą. Nie wiedzieli czego mogą spodziewać się po nowym samochodzie. W końcu było to ich pierwsze doświadczenie w rywalizacji czteronapędowym autem na oesach RSMP .
Marcin Gagacki: Lancer był skończony na ostatnią chwilę. Na początku zaskakiwało wszystko: hamulce, trakcja, praca zawieszenia. Nie mieliśmy pojęcia jak się będzie jechało tym samochodem. Potrzebowaliśmy trochę czasu na przyzwyczajenie się do auta, ale generalnie jechało się świetnie.
W piątkowym prologu na ulicach Świdnicy Gacek i Biluch pojechali nie tylko szybko, dobrze technicznie, ale też widowiskowo, zbierając gromkie brawa od licznie zgromadzonych kibiców.
Od początku rajdu nasza załoga jechała w dobrym tempie (fot. Grzegorz Kozera/4motorsport.pl).
Sobota – dobieranie opon i zmienne warunki
Sobota upłynęła pod znakiem loterii z doborem opon. Do naszej załogi docierały różne informacje na temat pogody. Pierwsze dwa odcinki Gacek i Biluch przejechali na komplecie deszczówek. Wybór okazał się trafny. Na pierwszym odcinku jechało się świetnie, mimo ciasnych i krętych dróżek w lesie, na których dodatkowo było bardzo dużo błota i innych zanieczyszczeń. Na kolejnym zaczął pojawiać się przesychający asfalt i trzeba było zmienić opony…
Marcin Gagacki: Po konsultacji z Tomkiem Kucharem na trzeci odcinek założyliśmy medie, które mieliśmy na zapasie. Z tyłu zostawiliśmy deszczówki. Dzięki takiemu rozwiązaniu udało się utrzymać dobre tempo.
Kolejnej wymiany opon dokonaliśmy na drugiej pętli. Jako jedni z nielicznych postanowiliśmy założyć slicki. Początkowo mieliśmy problemy z niedogrzanymi oponami. Gdy gumy się w końcu rozgrzały, złapały dobrą przyczepność i już do końca dnia jechaliśmy bardzo szybko.
Na jedenastym oesie tylny dyferencjał dosłownie się rozsypał.
Awaria dyferencjału i odrabianie strat w niedzielę
Nieprzyjemna przygoda przytrafiła się naszym zawodnikom następnego dnia.
Niestety na OS-11 padł tylny dyferencjał… Krótko i dosadnie opisał to Gacek: „Rozsypał się z nieznanej przyczyny”. W tym momencie mógł to być koniec jazdy, ale po krótkiej naradzie nasi zawodnicy postanowili walczyć do końca za co należą się im wielkie brawa!
Budowa samochodu daje możliwość spięcia dyferencjału w najmocniejszej opcji. Przy takim ustawieniu udało się dojechać do mety odcinka z napędem tylko na przód. Po dojechaniu do końca odcinka mogło się wydawać, że teraz wystarczy dotrzeć do serwisu i wszystko będzie dobrze. Nic bardziej mylnego. Przez 50 km jazdy do parku serwisowego pozacierały się łożyska w uszkodzonym dyferencjale. 100 m przed wjazdem do serwisu utworzył się korek, a po zatrzymaniu okazało się, że Gacek nie może ponownie ruszyć! Przyczyna? Pozacierane łożyska zapiekły się i spowodowały zablokowanie kół.
Szybka interwencja serwisu i uszkodzona część była wymieniona po 10 minutach.
Po kilku próbach ruszenia do przodu lub do tyłu w końcu udało się odblokować koła i wjechać do serwisu. Ekipa mechaników naszego zespołu wykonała tam fantastyczną pracę i w 10 minut wymieniła uszkodzony element! Po raz kolejny udowodniona została teza, że na sportowy sukces pracuje każdy członek zespołu. Awaria miała też jeden trwały negatywny skutek. Zapasowy dyfer był seryjny i nie posiadał szpery, co miało wpływ na osiągane wyniki, ponieważ pogorszyła się trakcja auta.
Na drugiej pętli załoga Gagacki / Bilski ruszyła do odrabiania strat. Narzuciła bardzo mocne tempo i wykręcała bardzo dobre czasy. Z drugiej strony konkurencja też nie spała i jadąc równie dynamicznie nie dała się prześcignąć. Rywalizacja była pasjonująca i niezwykle zacięta!
Zespół OPONEO MOTORSPORT na Rajdzie Świdnickim (fot. Grzegorz Kozera/4motorsport.pl).
Marcin Gagacki po Rajdzie Świdnickim [podsumowanie cz. 1]
Marcin Gagacki: Jesteśmy zadowoleni, że od początku rajdu jechaliśmy czysto i bez przygód, w pełni panując nad autem. Uzyskiwane czasy cieszyły, bo konkurencja była bardzo silna. Udawało się wygrywać lub być w bliskim kontakcie m.in. z Mariuszem Stecem, Grzegorzem Dulem czy Mariuszem Nowocieniem, a przecież są to bardzo doświadczeni zawodnicy. Mariusz Stec to wielokrotny Mistrz Polski w wyścigach górskich, a Grzegorz Dul i Mariusz Nowocień również są świetnymi kierowcami.
Poza zasięgiem byli z kolei Łukasz Habaj, Mariusz Małyszczycki i Wojciech Chuchała. Ich duże doświadczenie i auta w najlepszych specyfikacjach sprawiły, że niemożliwe było podjęcie wyrównanej walki. Mitsubishi Lancer EVO IX naszej załogi jest wyposażony w seryjną skrzynię biegów, a sama kłowa skrzynia daje około 1 s zysku na 1 km odcinka specjalnego.
Marcin Gagacki: Rajd dał nam dużo do myślenia. Kibice przychodzący na serwis i metę uświadomili nam, że nie odstajemy od czołówki. Straty w większości przypadków łapaliśmy na przyspieszeniach przez brak wspomnianej skrzyni biegów i jazdę na „normalnym” paliwie. Konkurencja z grupy N dysponowała 20-30 KM mocy więcej.
Mitsubishi Lancer EVO IX umożliwia walkę o czołowe pozycje w klasyfikacji generalnej RSMP.
Wielkie podziękowania dla sponsorów i partnerów zespołu (Oponeo.pl, Felgi.pl, MAHA Polska Sp. z o.o., AUTO-MAG Serwis, VOLCANO oraz TVP Bydgoszcz i Radio PiK), dzięki którym mogliśmy przesiąść się do auta umożliwiającego nawiązanie walki w klasyfikacji generalnej.
Serwis podczas rajdu spisał się na medal. Bez ich wiedzy i szybkiej interwencji w trakcie krótkiego czasu serwisowego nie zajęlibyśmy wysokiego miejsca w generalce. Dodatkowe podziękowania dla Radka Typy z Olsztyna startującego w Pucharze Fiesty (w Rajdzie Świdnickim zajął 1. miejsce w tej klasyfikacji – przyp. red.). Pożyczył on nam swój zapasowy podnośnik do samochodu. Nasz rozleciał się na strefie serwisowej podczas sprawdzania auta przed rajdem…
Marcin Bilski po Rajdzie Świdnickim [podsumowanie cz. 2]
Marcin Bilski: Rajd Świdnicki przyniósł nam bardzo dużo pozytywnych emocji. Mitsubishi Lancer EVO IX to najszybsza rajdówka, jaką miałem okazję podróżować na odcinkach specjalnych. Nigdy nie miałem ambicji, aby uczestniczyć w rajdach jak pilot. Na prawym fotelu Gacka znalazłem się bardziej z przypadku i tak to się zaczęło.
Odkąd pamiętam najważniejsza była dla mnie lewa strona auta. Teraz z pewnością mogę powiedzieć, że praca jako pilot na prawym fotelu u Marcina dostarcza mi nie mniej adrenaliny niż siedzenie za kółkiem. Jej poziom jest wręcz podwójny.
Z pewnością EVO IX to auto, którym Gacek powinien jeździć już parę lat temu. Prowadząc ten samochód jest w swoim żywiole. Pierwszy odcinek w Świdnicy był dla Gacka pierwszym poważnym doświadczeniem z tym autem, ale już po chwili wiedziałem, że to jest to. Lancer i Gacek to dobrana para i szybko się dogadali.
Brakuje nam jeszcze paru podzespołów, by nasze EVO mogło w pełni rywalizować z pozostałymi „enkami” z klasy, bo wychodzi na to, że jechaliśmy autem w najsłabszej specyfikacji w porównaniu do konkurencji.
Gacek i Biluch tworzą świetny i doskonale zgrany zespół (fot. Arkadiusz Bar).
Naszym priorytetem na Rajd Świdnicki było dojechanie do mety i odnalezienie swojego miejsca w stawce grupy N. Śmiało można powiedzieć, że wśród jedenastu konkurentów z klasy spokojnie plasowaliśmy się w połowie stawki co, jak na pierwszy start nowym autem, uważam za świetny wynik.
Warunki w czasie rajdu mocno różniły się od tych, które panowały na zapoznaniu trasy. Nie mamy szpiegów pogodowych, co wymagało nanoszenia korekt w opisie trasy podczas rajdu. W Hondzie miałem więcej czasu na poprawki podczas oesu ;-). Teraz trzeba być mocno skupionym i pracować z podwójną prędkością.
Niestety nie ominął nas pech i podczas jedenastego odcinka rozsypał się tylny dyferencjał. Na całe szczęście udało się dojechać do serwisu. Nasza wspaniała ekipa mechaników (Radek, Paweł, Cycu, Franklin) opanowała wymianę dyfra w dziesięć minut.
Ze Świdnicy wyjeżdżaliśmy w dobrych nastrojach, choć z lekkim niedosytem (awaria dyferencjału). Najważniejsze jednak są przejechane kilometry i doświadczenie, które wywieźliśmy z tego rajdu.
Dziękuję wszystkim kibicom za doping na trasie i do zobaczenia na oesach Rajdu Karkonoskiego!
Następna runda RSMP, 27. Rajd Karkonoski odbędzie się w dniach 1-3 czerwca.