Rajd Karkonoski 2012 – relacja
rally, 06/04/2012 - 10:18
Marcin Gagacki i Marcin Bilski świetnie pojechali w 27. Rajdzie Karkonoskim. Zawodnicy zespołu Oponeo Motorsport zajęli w tej imprezie rewelacyjne 5. miejsce! To najlepszy rezultat w ich karierze!
Przed Gackiem i Biluchem znaleźli się tylko tacy kierowcy, jak Kajetan Kajetanowicz, Wojciech Chuchała, Łukasz Habaj czy Maciej Rzeźnik.
Na Rajd Karkonoski nasza załoga pojechała bez treningu, bo części do samochodu przyszły dość późno. Po awarii na Rajdzie Świdnickim udało się na ostatnią chwilę poskładać rajdówkę i można było wyruszyć w kierunku Jeleniej Góry, gdzie mieściła się baza rajdu. W piątek po badaniu kontrolnym serwis musiał jeszcze dopiąć wszystko na ostatni guzik, żeby samochód był w pełni sprawny. O godzinie 18.00 Mitsubishi Lancer EVO IX RS był gotowy do rywalizacji.
Podczas Rajdu Karkonoskiego dopisali kibice.
Dzień pierwszy Rajdu Karkonoskiego (sobota)
W sobotę nasza załoga starała się jechać swoim tempem i nie zwracać uwagi na innych zawodników. Okazało się to dobrym sposobem na wynik. Gacek i Biluch cały czas byli klasyfikowani w okolicach pierwszej dziesiątki, a z kilometra na kilometr coraz bardziej się rozkręcali.
Marcin Gagacki: Jechaliśmy czysto i bezbłędnie stopniowo awansując w generalce. Jeden z rywali w grupie N, Mariusz Nowocień na samym początku lekko przeholował, za mocno wyskoczył na hopie i spadł poza drogę. Na tym zakończył swoją jazdę pierwszego dnia rajdu.
Po tym wydarzeniu trochę zmniejszyła się presja. Bezpośredni rywal już nie jechał, a dwóch zawodników z przodu dysponuje lepszymi samochodami, lepiej znają swoje maszyny i są bardziej rozjeżdżeni. Pierwszego dnia nie byliśmy w stanie nawiązać kontaktu. Do końca dnia mieliśmy jeden plan - jechać swoim tempem i cały czas poprawiać swoje czasy.
Załodze Oponeo Motorsport udało się zaatakować na OS-8 Zabobrze i wykręcić tam piąty czas. Odcinek ten, charakterystyczny wiadukt-ślimak, rajdowcy mieli do pokonania dwa razy. Przy starcie z drugiej strony (OS-9) Gacek lekko przestrzelił hamowanie i stracił trochę czasu.
Marcin Gagacki: Na prawej stronie udało się dobrze zahamować, a na lewej okazało się, że nawierzchnia była dużo bardziej śliska. Nie przyhamowałem zbyt dobrze i straciliśmy tam sekundę, może półtorej i spadliśmy w klasyfikacji odcinka na 7. miejsce. Pojechaliśmy za to pod publiczność, bardzo widowiskowo, więc ostatecznie byliśmy z tego przejazdu zadowoleni. Dużo nie straciliśmy, dzień zakończyliśmy także na 7. miejscu w generalce, co już było super wydarzeniem.
On board z odcinka specjalnego Zabobrze.
Dzień drugi Rajdu Karkonoskiego (niedziela)
Drugiego dnia rywalizacji Gacek i Biluch postanowili przyjąć taką samą taktykę, jak w sobotę (nie patrzeć na czasy, tylko jechać swoim tempem). Rano były pewne obawy, że będzie padać, ale utrzymywała się stosunkowo dobra pogoda - było pochmurno, ale nie padało.
Marcin Gagacki: Jechaliśmy po suchym, nie było zatem problemu z doborem opon. Byłem do nich (Michelin SA20 - przyp red.) przyzwyczajony po pierwszym dniu, więc jechało się dobrze. Na drugi dzień serwis trochę utwardził zawieszenie, bo podbijało nam tył. Po tej operacji jechaliśmy dużo szybciej. Na dwóch odcinkach udało się nawiązać walkę z Łukaszem Habajem. Notowaliśmy porównywalne czasy, które różniły się o mniej więcej 0,2 - 0,5 sekundy, a pierwszego dnia traciliśmy do niego bardzo dużo, około sekundy na kilometrze. Ta przepaść wynikała ze specyfikacji auta. Doskonale widać to na "on boardzie" z oesu Zabobrze, gdzie przy równoległym starcie, podczas przyspieszania na 200-300 metrowym odcinku jesteśmy 2-3 długości samochodu za nim.
Nasza załoga na partiach technicznych jechała bardzo dobrze. Wniosek jest taki, że w celu osiągania jeszcze lepszych czasów trzeba popracować nad sprzętem, aby na Rajd Rzeszowski samochód był już w lepszej specyfikacji. M. Gagacki i M. Bilski jechali na seryjnej skrzyni biegów. Na ten rajd miała być już zamontowana kłowa skrzynia, ale awaria na Rajdzie Świdnickim pokrzyżowała te plany pochłaniając sporo środków finansowych. Co więcej, nasi zawodnicy jechali na zwykłym paliwie, a nie sportowym.
Załoga Oponeo Motorsport przez cały rajd jechała bardzo dobrym tempem (fot. J. Rosiński).
Marcin Gagacki: Z tego co udało nam się dowiedzieć od osób, które mają doświadczenie z Mitsubishi wynika, że nasze auto ma 15-20 KM mniej od konkurencji w topowych specyfikacjach.
Jedzie się w miarę dobrze, chociaż czuję, że to nie jest 100% moich możliwości. Nie jestem do końca zadowolony, wiele zakrętów pokonujemy „na maksa”, ale na niektórych są jeszcze pewne zawahania. Co ciekawe, na niewidocznych zakrętach jadę lepiej niż na tych, które widać. Wychodzą tu braki treningowe, musimy jeszcze trochę popracować nad tym elementem.
Czasami przy wysokich prędkościach za szybko hamuję. Lancer jest dużo szybszym autem od Hondy. W Hondzie udawało się zawsze doskonale wstrzelić w hamowanie i zakręty. Lancer przyspiesza tak dynamicznie, że gdzieś jeszcze się w tym gubię, ale tego też można się jeszcze nauczyć.
Na odcinku w Szklarskiej Porębie nasz kierowca musiał się trochę ratować. Konkretnie chodzi o szczyt, na którym można było się mocno rozpędzić, a potem trzeba było mocno przyhamować, żeby nie pofrunąć zbyt daleko. Gacek wybił się bardzo mocno i samochód przeleciał nad poprzeczną drogą, którą przecinała trasa odcinka. Dalej zaczynał się podjazd i przy lądowaniu przód samochodu uderzył w drogę.
Marcin Gagacki: Po tym lądowaniu przez pewien czas byłem wybity z rytmu. Musiałem kontrolować zegary, czy nic złego nie stało się z samochodem. Na serwisie musieliśmy potem skorygować niektóre elementy, bo przód się lekko poprzestawiał. Właśnie na tym odcinku mieliśmy czas mocno zbliżony do Łukasza Habaja. Był to 12-kilometrowy, bardzo trudny technicznie odcinek, na którym czuliśmy się doskonale.
Drugiego dnia rajdu naszym zawodnikom udało się utrzymać wysoką pozycję w generalce (fot. J. Rosiński).
Druga pętla w niedzielę
Na drugiej pętli pogorszyła się pogoda, co wymusiło dobór odpowiednich opon. Nasz zespół otrzymywał informacje, że miejscami trasa jest sucha, a gdzie indziej pada i jest mokro. Zabrali więc dwie deszczówki.
Marcin Gagacki: Dokonaliśmy dobrego doboru opon, choć dziś rozwiązałbym to jeszcze inaczej. Dobrze, że mieliśmy deszczówki, bo na drugim przejeździe Szklarskiej Poręby było mokro. Tam też udało się przeskoczyć z szóstego na piąte miejsce w generalce. W sobotę zajęliśmy 7. miejsce, tego dnia awarię skrzyni biegów miał Tomek Kuchar, ale serwisowi udało się usunąć tą usterkę. Niestety drugiego dnia awarii uległ silnik i wskoczyliśmy na 6. pozycję.
Błąd na odcinku w Szklarskiej Porębie popełnił Jarosław Kołtun. Z tego co słyszeliśmy jechał podobno na kapciu, a potem uderzył w mostek i coś stało się z jego tylnym kołem. Widzieliśmy, że stał na odcinku po prawej stronie. Startowaliśmy minutę po nim, więc wiedzieliśmy, że tą minutę mamy już nadrobioną. Nie wiedzieliśmy czy będzie wymieniał koło i jechał dalej czy zostanie na odcinku, ale jechaliśmy dalej swoim tempem do mety. Wiedzieliśmy, że mamy dobry czas i przedostaliśmy się na 5. miejsce.
Na ostatnie dwa odcinki, gdzie padał deszcz, nasza załoga założyła opony deszczowe na przednią oś, z tyłu zostawili slicki. W efekcie przód hamował dobrze, ale tył zaczynał wyprzedzać naszych zawodników przy najmniejszym dotknięciu hamulca.
Marcin Gagacki: Było groźnie, więc postanowiliśmy odpuścić tempo. Mieliśmy w miarę bezpieczną przewagę nad Jankiem Chmielewskim w Citroenie DS3, który jechał bardzo szybko. Odpieraliśmy jego ataki i staraliśmy się kontrolować, by nie zbliżył się do nas. Na mokrym, mimo odpuszczenia tempa, również robiliśmy lepsze czasy od niego.
Na ostatni odcinek mieliśmy jeden plan – dowieźć do mety to, co mamy. Nie było szans wywalczyć czegoś więcej, mieliśmy sporą stratę do zawodnika na 4. miejscu. Do walki w niedzielę wrócił Mariusz Nowocień, który jechał bardzo szybko i wyprzedził nas w klasyfikacji dnia. Z drugiej strony wiedzieliśmy, że w generalce traci zbyt wiele, a podejmowanie ryzyka i ściganie się z nim o punkty za drugi dzień byłoby błędem taktycznym.
Wynik w rajdzie cieszy, ale Gacek nie spoczywa na laurach i ma ambitne plany na dalszą część sezonu.
Plany na resztę sezonu
Następna runda RSMP, Rajd Rzeszowski obędzie się w dniach 9-11 sierpnia. Jakie plany ma nasza załoga na najbliższy czas i resztę sezonu?
Marcin Gagacki: Planujemy treningi, będziemy też robić wszystko, by nasze auto stało się szybsze. Staramy się już zamawiać części, dzięki którym Lancer stanie się mocniejszy. Na treningi i Rajd Rzeszowski chcemy już mieć samochód w lepszej specyfikacji.
Widać, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę z autami S2000. Na paru odcinkach udało się nawet z nimi wygrać, a są to samochody dużo bardziej zaawansowane technologicznie. Łukasz Habaj czy Wojtek Chuchała są w stanie N-kami wywalczyć nawet podium w klasyfikacji generalnej.
Do myślenia dał nam fakt, że jedziemy bez treningu, autem słabszej specyfikacji, a jesteśmy w stanie rywalizować z czołówką. Plan na sezon był taki, żeby się rojeździć, poznać to auto, ale widać, że panujemy już nad nim na tyle, by walczyć o czołowe pozycje. Na to liczymy i z pewnością będziemy atakować.
Planujemy wystartować we wszystkich rundach RSMP, które są przed nami. W zeszłym roku taki plan się sprawdził. Zaczynaliśmy od połowy stawki w klasie, stopniowo przyspieszaliśmy i na koniec udało się ją wygrać.
Oczywiście już teraz możemy śmiało powiedzieć, że klasy nie wygramy. Budżet, jakim dysponuje zespół LOTOS Subaru Poland Rally Team jest ogromny i przygotowanie zawodników jest tam na zupełnie innym poziomie niż nasze. Wojtek Chuchała odbywa regularne testy, pomiędzy rundami RSMP startuje za granicą, dodatkowo ma swojego trenera Urmo Aavę, którego fanom rajdów przedstawiać nie trzeba. Myślę, że jeszcze w tym roku będzie w stanie ugryźć Kajtka…
W Rajdzie Karkonoskim ekipa Kajetanowicz / Baran była jeszcze bezkonkurencyjna oddając rywalom tylko dwa odcinki specjalne (jeden przegrał o 0,4 s, drugi z powodu usterki). Ostatecznie klasyfikacja w rajdzie ukształtowała się następująco:
1. Kajetan KAJETANOWICZ/ Jarosław BARAN
2. Wojciech CHUCHAŁA/ Kamil HELLER (strata do poprzednika +1:41,6)
3. Łukasz HABAJ/ Piotr WOŚ (+1:13,3)
4. Maciej RZEŹNIK/ Przemysław MAZUR (+1:26,9)
5. Marcin GAGACKI/ Marcin BILSKI (+3:34,0)
6. Jan CHMIELEWSKI/ Jakub GERBER (+37,7)
7. Szymon KORNICKI/ Robert HUNDLA (+1:03,1)
8. Radosław RACZKOWSKI/ Mariusz KOSIŃSKI (+19,1)
9. Filip NIVETTE/ Artur NATKANIEC (+36,1)
10. FELIX/ Adam GRZELKA (+11,7)
11. Aleksander ZAWADA/ Grzegorz GOŁDA (+23,0)
12. Andrzej KOPER/ Krzysztof GĘBORYS (+25,1)