Tomasz Kuchar - sylwetka
rally, 11/21/2016 - 13:03
O sobie mówi, że jest trochę świrem, bo żaden rajdowiec nie może być w pełni normalny. Ponoć najbardziej lubi zapach benzyny o poranku. Jeden z trzech „panów Q”, którzy w poprzednich dwóch dekadach rozdawali karty w polskich rajdach.
Trochę pecha, dużo talentu
Urodził się 16 lipca 1976 roku. Niespełna dziewiętnaście lat później zadebiutował jako pełnoprawny zawodnik na trasie Rajdu Wisły. Za kierownicą Opla Astry zajął dziewiąte miejsce w grupie N. Wcześniej młokos z Wrocławia przez kilka miesięcy walczył o rajdowe licencje: najpierw 2R, potem 1R, którą wywalczył startując nieśmiertelnym „Maluchem” w kilku znaczących imprezach, jak choćby Rajd Elmot.
W 1996 roku Kuchar sukcesywnie zdobywał rajdowe szlify jeżdżąc Astrą GSI przygotowaną do walki w klasie N-3. Te doświadczenia bywały różne: z Rajdu Elmot wykluczyła go kolizja, z Rajdu Krakowskiego – awaria skrzyni biegów. Gdy nie dopadał go pech, pokazywałby swój spory talent i coraz większe umiejętności – Rajd Polski ukończył na drugim miejscu w swojej klasie, w Rajdzie Wisły, podobnie jak w Karkonoskim, był trzeci. Na koniec kolejnego sezonu mógł świętować wicemistrzostwo Polski w klasie N-3 oraz trzecią pozycję w klasie F2. W Rajdzie Elmot był szósty w klasyfikacji generalnej, zwyciężył też rywalizację w N-3. Podobnie było w Karkonoszach. Warto pamiętać, że ta kategoria była wtedy jedną z najmocniej obsadzonych w mistrzostwach kraju, startowało w niej ponad 30 załóg. Gdy w roku 1998 zgarnął tytuł mistrzowski w N-3 (wygrał swoją klasę w Rajdzie Wisły, Elmot, Kormoran i Warszawskim; został też wicemistrzem w F2), wiadomo było, że w polskich rajdach rośnie kolejny znakomity zawodnik. Kuchar miał wtedy dopiero 22 lata. W trakcie sezonu Tomek przesiadł się z Astry do Peugeota 306 S16, a potem do Volkswagena Golfa Kit Car, dzięki nowej umowie sponsorskiej z telewizją Polsat.
Tomasz Kuchar podczas Rajdu Barbórka w 2007 roku (zdj. pl.wikipedia.org, lic. CC BY-SA 3.0).
Pierwszy Polak na mecie San Remo
Za kierownicą A-grupowego Golfa Kuchar mógł po raz pierwszy poczuć smak rasowej rajdówki. Kompaktowy Volkswagen dysponował mocą 290 KM i stanowił kolejny krok w sportowym wtajemniczeniu. Wrocławianin wykorzystał nową maszynę do bezapelacyjnego zdobycia Mistrzostwa Polski w klasie F2 (wygrał pięć z siedmiu startów; w Rajdzie Polski był piąty w klasyfikacji generalnej, w Karkonoskim trzeci). Zadebiutował też na trasie mistrzostw świata. Rajd San Remo ukończył na dobrym, 37. miejscu w klasyfikacji generalnej i szóstej pozycji w kategorii A-7, stając się pierwszym polskim kierowcą, który dotarł do mety tej imprezy. Do listy sukcesów dodajmy wygrane w Rajdzie Rzeszowskim i Rajdzie Barbórka Cieszyńska oraz nagrodę Volkswagen Sport Trophy dla najlepszego na świecie kierowcy startującego w aucie niemieckiej marki.
W 2000 roku Kuchar był znów bezkonkurencyjny w klasie F-2. Oprócz Golfa, używał też dobrze znanej z tras Toyoty Celica GT4. Tym razem częściej zmagał się z pechem i awariami sprzętu – to one wykluczyły go z walki o punkty w Rajdzie Portugalii, Wisły i San Remo. Inne zagraniczne przygody były dla niego bardziej szczęśliwe – austriacki Internationale Semperit Rallye (eliminację Mistrzostw Europy) zakończył na dziewiątym miejscu w klasyfikacji generalnej. W mistrzostwach świata nieźle spisał się w Rajdzie Szwecji (31. miejsce w „generalce” w swoim pierwszym występie za kierownicą auta z napędem na cztery koła) i znakomicie w piekielnie mocno obsadzonym Rajdzie Finlandii (22. pozycja). Kolejne obiecujące starty zostały nagrodzone pozycją lidera w nowej grupie Polsat-Dialog Rally Team. Kuchar w końcu dostał szansę prowadzenia najmocniejszych aut typu WRC: początkowo Hyundaia Accenta WRC (który jednak nie spełniał oczekiwań), a potem Toyotę Corollę WRC. Za kierownicą Corolli odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w cyklu Mistrzostw Polski, triumfując w Rajdzie Karkonoskim. Dobra, równa jazda w innych eliminacjach RSMP zaowocowała czwartym miejscem w klasyfikacji generalnej na koniec sezonu 2001. Kuchar był m.in. drugi w Rajdzie Polski i trzeci w Rajdzie Krakowskim.
Załoga T. Kuchar, D. Dymurski na Rajdzie Świdnickim w 2013 roku (fot. Arkadiusz Bar).
Burzliwa przygoda z WRC
Te sukcesy ugruntowały pozycję Tomka jako jednego z najbardziej obiecujących polskich kierowców młodego pokolenia. Nie uszły one także uwadze jednego z fabrycznych zespołów WRC i rok 2002 Kuchar rozpoczął jako członek Hyundai Castrol World Rally Team. Przeszedł tym samym do historii jako pierwszy Polak, który dostał szansę w fabrycznym teamie w mistrzostwach świata. Niestety, przygoda z koreańskim producentem była krótka i wyjątkowo niefartowna. Debiut w Rajdzie Korsyki Kuchar zakończył po kilku kilometrach z powodu awarii silnika. W jeszcze bardziej pechowych okolicznościach Polak został wyeliminowany ze startu w Rajdzie Katalonii. Podczas rekonesansu na trasie, w jego auto wpadła rozpędzona ciężarówka. Choć ani kierowca, ani pilot nie odnieśli poważniejszych obrażeń, o starcie w Hiszpanii nie mogło być mowy. Z kolei na Rajd Cypru Kuchar dostał źle przygotowany samochód, w dodatku musiał też pokryć wszystkie koszty swojego występu. W tym samym czasie coraz mocniej się we znaki dawały kłopoty teamu Hyundaia – budżet zespołu został mocno okrojony i program WRC koreańskiej marki praktycznie chylił się ku upadkowi. Swoją drogą, o awaryjności Accenta WRC, krążyły wówczas legendy w rajdowym świecie. Zgodnie z oczekiwaniami, rok później Hyundai wycofał się z mistrzostw świata. Mimo kłopotów technicznych i organizacyjnych, na Cyprze Tomek wypadł całkiem przyzwoicie: zajął czternaste miejsce w klasyfikacji generalnej. Trzeba zaznaczyć, że sam awans do rywalizacji WRC był ogromną nobilitacją i niemal z dnia na dzień Kuchar, wraz z pilotującym go Maciejem Szczepaniakiem, stali się najbardziej znaną na świecie polską załogą. Gdyby mieli trochę więcej szczęścia, być może do dziś pozostaliby w elicie WRC. W tym samym sezonie Tomek zaliczył też kilka startów za kierownicą Corolli WRC. I wygrywał z wieloma zawodnikami, którzy dziś jeżdżą w teamach fabrycznych. Zajął np. 12. miejsce w Rajdzie Szwecji i Rajdzie Australii. Był też jedenasty na mecie Rajdu Nowej Zelandii. Mniej udany był dla niego kolejny sezon, w którym próbował walczyć o punkty mistrzostw świata z Fordem Focusem WRC. Warto odnotować, że rok zakończył swoim pierwszym w karierze zwycięstwem w prestiżowym Rajdzie Barbórki Warszawskiej.
Samochód Subaru Impreza STI Tomasza Kuchara w 2006 roku (zdj. pl.wikipedia.org, lic. CC BY-SA 3.0).
Król Barbórki
W 2004 roku Kuchar wrócił do ścigania na polskich trasach. Po kilkuletniej przygodzie z autami WRC, przesiadł się do słabszego samochodu grupy N. Jeździł Mitsubishi Lancerem EVO VI i Evo VII. Największym sukcesem było czwarte miejsce w Rajdzie Polski i pokonanie kilku europejskich asów, którzy stawili się na trasie najważniejszej krajowej imprezy. Ta sama sztuka nie udała się w następnym sezonie, w którym Kuchar zasiadał za kierownicą Subaru Imprezy N11. Nie był to zresztą najlepszy rok dla wrocławianina.
Sytuacja nieco odmieniła się w sezonie 2006. Kuchar, stojący na czele PlayStation Rally Team, finiszował na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Polski. Do pełni szczęścia brakowało zwycięstwa w którejś z eliminacji. Zamiast tego Tomek wywalczył m.in. drugą pozycję w Rajdzie Magurskim i Rajdzie Elmot. Triumfował też za granicą: wygrał czeski Rallye Pelhrimov.
W 2007 roku Kuchar przerwał trzyletnią dominację Leszka Kuzaja w warszawskim Rajdzie Barbórka. Od tego sezonu czterokrotnie z rzędu był najlepszy w tej prestiżowej imprezie kończącej sezon rajdowy w Polsce. Dodajmy, że w 2007 i 2009 roku Tomek był o krok od mistrzostwa Polski w klasyfikacji generalnej. Dwukrotnie przegrywał z Francuzem Bryanem Bouffier. Szczególnie niewiarygodnie zakończył się wyścig o tytuł w tym drugim sezonie. Kuchar miał praktycznie zwycięstwo w kieszeni, prowadził w ostatnim dniu ostatniego rajdu w sezonie. Wystarczyło tylko dojechać do mety. Nie dojechał, bo w końcówce rywalizacji w samochodzie Tomka eksplodował silnik. Na mecie stwierdził, że to najgorszy moment w jego karierze. Na otarcie łez został mu tytuł mistrzowski w klasie S2000. Rok później zdobył mistrzostwo w klasyfikacji Zespołów Producenckich. W 2011 roku triumfował w klasie HRP. Nie da się ukryć, że choć kariera Kuchara nie potoczyła się na miarę jego talentu, wielokrotnie przegrywał walkę z pechem, pozostaje jedną z barwniejszych postaci polskiej sceny rajdowej. Niewielu kierowców tak jak on potrafi tak barwnie opowiadać o swojej profesji. Na przykład, gdy wspomina o uzależnieniu od adrenaliny, która pomaga zawodnikom utrzymywać formę. Wspominał kiedyś, że właśnie dlatego zdarzało mu się jeździć na rowerze z górki i slalomem pomiędzy ciasno ułożonymi drzewami. Przyznał potem, że rajdowcy nie mogą być w pełni normalni. A on? Z uśmiechem przyznaje, że jest trochę "świrem"…